Brak mi słów... - to pierwsze zdanie, które przyszło mi do głowy, kiedy weszłam tutaj dzisiejszego dnia. Po prostu nie wiem, co powiedzieć. Nie było mnie tutaj półtorej miesiąca, jakim cudem?! :O
Szczerze, nie wie. :/
Studia sprawiły, że zgubiłam się we własnym świecie, weszłam w ślepą uliczkę, a przy okazji nie wiedziałam jak z niej wrócić na prostą.
Pierwsze trzy tygodnie, były wielką zagadką, wielką niewiadomą i stresem. Byłam "zielona" w tych sprawach i studia sprawiły, że każdy próbował udowodnić mi na uczelni jak bardzo głupia jestem wraz z innymi studentami.
Nie spodziewałam się, że jest takie podejście do nowych studentów, jednak teraz już wiem jak mniej więcej to wygląda.
Raz jest lepiej, raz gorzej, ale brnę do przodu. Pomimo załamania i chęci rzucenia tego wszystkiego, już po sześciu tygodniach, w końcu jestem szczęśliwa. Wena powróciła, chęci do nauki w minimalnym stopniu także i nie przestaje, nie odpuszczam, a jedynie walczę o marzenia.
Mam także wielką nadzieje, że te marzenia się spełnią, że wszystko zrealizuje i będę najszczęśliwszym człowiekiem na świecie z dyplomem lekarza weterynarii za ponad pięć lat ♥
Teraz jednak nie przedłużając, zapraszam do czytania :D
Całuje,
Manka ♥
**** **** **** **** ****
Punktualnie
o ósmej wieczorem, Jessica w czarnych, krótkich spodenkach, niebieskiej bluzce
bez rękawów i w czarnych balerinkach, stanęła przed ogromnymi drzwiami klubu. Spoglądała na rozświetlone
wejście i na chwile zaparło jej dech w piersi.
Wielki szyld przyciągał uwagę już z kilkuset metrów, a dziewczyna była tutaj po raz pierwszy. Tak naprawdę, pomimo że Matt wybierał się tu czasami ze znajomymi, ona nie miała szansy nigdy tutaj zawitać.
I choć słyszała o tym miejscu wiele ciekawych rzeczy, miała pewne obawy, nie była do końca pewna czy chce przekroczyć próg. Tętno jej nieco przyśpieszyło, kiedy zobaczyła długą kolejkę na chodniku i dwóch, wysokich ochroniarzy przy drzwiach.
- Hej, jesteś gotowa? – pojawił się obok niej David, a ona podskoczyła ze strachu.
- Nie zakradaj się tak więcej – szurnęła go w ramię. – I na co mam być gotowa?
- Na dostanie się do jednego z najlepszych klubów w mieście, gdzie można spotkać bardzo wielu sławnych ludzi, ale i nie tylko. – uśmiechnął się do niej.
- Ale my nigdy nie damy rady dostać się do środka, zobacz jakie tu tłumy – wskazała na kolejkę ludzi.
- My w przeciwieństwie do nich mamy wejściówki – wyciągnął z granatowej marynarki dwie czerwone karty.
- Ale musimy poczekać na Victorie i Nathana, bo pojechali poszukać miejsca parkingowego.
- Mijałem ich przed chwilą i tak się składa, że obdarowałem ich wejściówkami, więc zaraz do nas dołączą. Wchodzimy? – spojrzał na dziewczynę, jednak na jej twarzy malowała się niepewność. Po chwili przygryzła dolną wargę i ścisnęła mocniej niebieską kopertówkę w dłoni.
- Nie wiem, czy tego właśnie pragnę – powiedziała niepewnie.
- Jak to? – zdziwił się. – Jess mamy misje do wypełnienia, trzeba rozkręcić imprezę, która trwa w środku.
- A co z resztą, nie czekamy na nich?
- Czekają na nas na balkonie.
- Jakim balkonie? – spojrzała na niego zdziwiona.
- Chodź to zobaczysz – David chwycił blondynkę za dłoń i poprowadził w stronę drzwi, omijając tłum.
Wielki szyld przyciągał uwagę już z kilkuset metrów, a dziewczyna była tutaj po raz pierwszy. Tak naprawdę, pomimo że Matt wybierał się tu czasami ze znajomymi, ona nie miała szansy nigdy tutaj zawitać.
I choć słyszała o tym miejscu wiele ciekawych rzeczy, miała pewne obawy, nie była do końca pewna czy chce przekroczyć próg. Tętno jej nieco przyśpieszyło, kiedy zobaczyła długą kolejkę na chodniku i dwóch, wysokich ochroniarzy przy drzwiach.
- Hej, jesteś gotowa? – pojawił się obok niej David, a ona podskoczyła ze strachu.
- Nie zakradaj się tak więcej – szurnęła go w ramię. – I na co mam być gotowa?
- Na dostanie się do jednego z najlepszych klubów w mieście, gdzie można spotkać bardzo wielu sławnych ludzi, ale i nie tylko. – uśmiechnął się do niej.
- Ale my nigdy nie damy rady dostać się do środka, zobacz jakie tu tłumy – wskazała na kolejkę ludzi.
- My w przeciwieństwie do nich mamy wejściówki – wyciągnął z granatowej marynarki dwie czerwone karty.
- Ale musimy poczekać na Victorie i Nathana, bo pojechali poszukać miejsca parkingowego.
- Mijałem ich przed chwilą i tak się składa, że obdarowałem ich wejściówkami, więc zaraz do nas dołączą. Wchodzimy? – spojrzał na dziewczynę, jednak na jej twarzy malowała się niepewność. Po chwili przygryzła dolną wargę i ścisnęła mocniej niebieską kopertówkę w dłoni.
- Nie wiem, czy tego właśnie pragnę – powiedziała niepewnie.
- Jak to? – zdziwił się. – Jess mamy misje do wypełnienia, trzeba rozkręcić imprezę, która trwa w środku.
- A co z resztą, nie czekamy na nich?
- Czekają na nas na balkonie.
- Jakim balkonie? – spojrzała na niego zdziwiona.
- Chodź to zobaczysz – David chwycił blondynkę za dłoń i poprowadził w stronę drzwi, omijając tłum.
Pokazał jednemu z wysokich ochroniarzy, dwie wejściówki i po chwili znaleźli
się w środku. Jessica, kiedy zobaczyła wielką salę w kolorach czerni, czerwieni
i bieli, na chwilę przystanęła. Po chwili zakryła usta dłonią z wrażenia i
rozglądała się dookoła. Widziała dziki tłum ludzi, drinki, które znikały z baru
co dziesięć sekund, DJ-a na podwyższeniu i głośniki w przeróżnych miejscach, z
których brzmiała głośnia muzyka.
- Podoba ci się? – Dav próbował przekrzyczeć hałas, a Jessica jedynie pokiwała twierdząco głową i ścisnęła mocniej jego dłoń. – Pozostali czekają na górze – krzyknął i poprowadził blondynkę w stronę szklanych schodów.
Kiedy znaleźli się na górze i dostrzegli znajomych, Jessica od razu podbiegła do Amy, która stała przy barierce sącząc drinka. Jess stając przy niej spojrzała w dół na bawiący się tłum i chwilę wahania odeszły w cień. Ten cały klub zaczął się jej podobać i już pragnęła dołączyć do bawiących się. Na tą myśl uśmiechnęła się i spojrzała na chłopaków, którzy okupowali dwie duże kanapy.
- A drink dla mnie to gdzie? – spytała, siadając koło Philipa.
- Nie znamy twoich gustów smakowych, powiedz, czego pragniesz, a zaraz to się tutaj znajdzie – puścił do niej oczko.
- Californiacation albo Fat Hooker.
- Tego drugiego nie znam.
- To musisz poznać – uśmiechnęła się do niego. – Jest przepyszny i nie pożałujesz jak tylko spróbujesz. Jednym zdaniem , jeżeli mam to opisać: NIEBO W GĘBIE.
- Dobra to zaraz wracam – powiedział i oddalił się do baru, który Jessica dopiero dostrzegła. Znajdował się na tym samym poziomie, co oni i dzięki temu nie trzeba było schodzić na dół. Do tego siedząc na kanapach można było normalnie porozmawiać, bo nie było aż tak głośnio jak poziom niżej.
- Proszę bardzo, Fat Hooker dla ciebie – podał jej szklankę pomarańczowej cieczy, a drugą postawił na stoliku.
- Dwie? – spojrzała na niego zdziwiona.
- Muszę spróbować , bo jestem ciekawy jak to smakuje. Po twojej recenzji zaczyna mnie ciekawość zżerać – uśmiechnął się do niej.
- Co masz? – zapytał Dav dosiadając się do nich.
- Fat Hookera, chcesz trochę? – zaproponowała Jess.
- No jasne, że chce – zabrał jej szklankę z ręki i upił łyk.
- I…? – zapytała ciekawa jego reakcji.
- Dobre – uśmiechnął się zadowolony i upił kolejny łyk.
- David to moje, oddawaj – wstała i próbowała odebrać mu szklankę.
- Już jest moje – uśmiechnął się zadziornie i opróżnił szklankę.
- Nie no dzięki – usiadła nadąsana i skrzyżowała ręce na piersiach.
- Nie fochaj się – szturchnął ją lekko w bok.
- Nie dotykaj mnie, nie rozmawiam z tobą – odwróciła się do niego plecami i udała, że go nie słucha.
Skupiła się na rozmowie z Philipem, który patrzył na całą sytuacje z lekkim zdziwieniem. Kiedy natomiast David dał sobie spokój i się oddalił, ponownie Jessica rozsiadła się wygodnie na kanapie i dołączyli do nich Nathan i Victoria, którzy byli bardzo szczęśliwi.
- Widzę, że już zamówiliście nieodłączny ekwipunek każdej imprezy – zaśmiała się Vic widząc słone przekąski i szklanki procentów na stole.
- A gdzie pozostali? – zapytał Nat rozglądając się dookoła.
- Roberto tańczy z Amy na dole… - zaczął tłumaczyć Francis.
- A David postanowił wypić mojego drinka i się ulotnił – dokończyła blondynka z minął niezadowolenia.
-Świetnie – skomentowała brunetka i dosiadła się do znajomych, a narzeczonego wysłała po dwa drinki. Po chwili jednak pochłonęła ją rozmowa z chłopakami i przyjaciółką. Nie zwracali uwagi na przechodzących obok ich kanap ludzi, skupili się jedynie na rzeczach ważnych i tych może mniej. Nawet nie zauważyli jak obok nich ponownie pojawił się Dav.
- Oto FH dla mojej kochanej przyjaciółki, aby więcej się nie wkurzała – nachylił się nad Jessicą i wyciągnął dłoń ze wysoką szklanką.
- Nie dziękuje – odparła i skupiła wzrok na Francisie, który właśnie opowiadał historię, zanim przerwał mu Johnson.
- Nie daj się prosić – nie odpuszczał chłopak. – Specjalnie dla ciebie zamówiłem podwójną ilość, aby ci starczyło na dłużej i tak szybko nie ubywało.
- Straciłam ochotę na drinki – skrzyżowała ręce na piersiach.
- Proszę – nachylił się jeszcze bardziej, tak że ich twarze dzieliły centymetry, a Jessice przyśpieszyło tętno, kiedy spojrzała do góry na chłopaka, więc automatycznie spuściła głowę na dół.
- Oj Jess, nie daj się mu prosić i już się na niego nie dąsaj . Chłopak się stara – uśmiechnęła się do niej Victoria.
- Dobra niech wam będzie – machnęła ręką i wskazała miejsce obok siebie, aby David usiadł.
- To przy okazji zapraszam na parkiet – uśmiechnął się szeroko i wyciągnął dłoń w stronę dziewczyny. – Pora zdobyć tą imprezę.
- Musimy? – jęknęła.
- Tak – pokiwał uradowany głową i pociągnął dziewczynę na parkiet, która nie miała tak naprawdę nic do gadania. – Was też chcę zaraz tam widzieć – krzyknął w stronę znajomych i zniknął na schodach.
- Dav, a nie możemy tego przełożyć na potem i nacieszyć się chwilą dopóki pozostali są trzeźwi? – jęknęła dziewczyna spoglądając na chłopaka, który był parę kroków za nią. – I jak sam wiesz, nie lubię za specjalnie tańczyć.
- Serio? – spojrzał na nią, kiedy wyrównał z nią chód. – Jakoś nie zauważyłem tego na żadnej z imprez – zaśmiał się i objął ją w pasie od tyłu. – A poza tym jak nasi znajomi są pod wspływem procentów też możemy nacieszyć się fajnymi chwilami.
- David może powinieneś przebadać wzrok, bo chyba źle patrzyłeś w związku z tańcem – odwróciła się do niego, kiedy zeszła ze schodów i spiorunowała chłopaka wzrokiem.
- Chyba pora zmienić twoją małą niechęć do szaleństwa na parkiecie, bo tak naprawdę jesteś wspaniałą tancerką i nie powinnaś marnować takiego talentu. Wręcz jestem zdania, że powinnaś pokazać go światu. Może jakiś program telewizyjny lub filmiki na YT? – zamyślił się i puścił do niej oczko.
- To ja chyba wole zostać przy imprezach jako anonimowa osoba, na którą mało kto zwróci uwagę.
- Widzisz i od razu doszliśmy do kompromisu – uśmiechnął się szeroko i pociągną za sobą na środek parkietu.
- Wiesz, że jesteś niemożliwy? – zaśmiała się.
- Tak wiem – przyciągnął Jessice do siebie i zamknął w uścisku. – Ale to tylko jest możliwe przy tobie – wyszeptał jej na ucho.
- Nie przesadzajmy, bo wyjdzie, że to przeze mnie jesteś taki – pokręciła przecząco głową i spojrzała do góry na twarz chłopaka.
- Za dużo emocji we mnie wzbudzasz – zaśmiał się. – W moim wnętrzu budzi się wtedy drapieżnik.
- Tak, a gdy mnie nie ma jesteś małym jelonkiem – zaśmiała się z niego i cofnęła się parę kroków do tyłu.
- Widzisz jak dobrze mnie znasz – puścił do niej oczko.
- Aż za dobrze – na Jess twarzy wykwitł promienny uśmiech. – A teraz koniec gadania, a pora działania.
- To mi się podoba – zaśmiał się David i chwycił blondynkę za dłoń kierując się w stronę DJ-a.
- Gdzie idziemy? – zdziwiła się.
- Zobaczysz – próbował przekrzyczeć i zarazem ominąć tłum.
Po dłuższych staraniach udało im się dostać na scenę i David przywitał się ze swoim znajomym, do którego dzisiaj należało całe muzyczne show. Dłuższą chwilę rozmawiali, gestykulowali i zmieniali wyrazy własnych twarzy.
Dopiero po jakiś 10 minutach, jak Jessice zaczęło się nudzić, muzyka w minimalnym stopniu ucichła, a mikrofon przejął brunet.
- Jak się bawicie? – zawołał do tłumu bawiących się, którzy odpowiedzieli gromkim krzykiem. – Czy jesteście gotowi, żeby rozkręcić tą imprezę i bawić się do białego rana wśród hitów minionej dekady?
- TAK!!!! – odpowiedziały tłumu.
- Takiej odpowiedzi oczekiwałem – zaśmiał się. – Cudowny DJ Milo wraz ze mną i Jessicą, sprawimy, że ta impreza będzie niezapomniana, zresztą jak wszystkie z naszym udziałem.
- YEAH – krzyczeli bawiący się.
- Także udanej zabawy do białego rana i za chwile widzimy się na parkiecie – wykrzyczał David i się uśmiechnął. – Milo podium należy do ciebie !!!
Na sali rozległy się gromkie brawa i okrzyki radości po wystąpieniu chłopaka i Jessica wywnioskowała, że wielu ludzi w tym klubie musi znać jej Davida i że rozkręcił on tutaj nie jedną imprezę.
Po chwili niepohamowanej radości i podziwu ze strony blondynki, wspólnie zeszli ze sceny i ruszyli na środek parkietu. Dav przywitał się z kilkoma znajomymi, powymieniał krótkie zdania i rozpoczęła się impreza w najlepsze.
David wraz z Jessicą, a potem także z pozostałą częścią paczki zaczęli bawić się na parkiecie. To była dobra impreza przy minimalnej ilości alkoholu. Jessica jeszcze nigdy tak dobrze się nie bawiła i tym bardziej nigdy tyle nie tańczyła. Nawzajem pokazywali sobie różne figury taneczne, uczyli się, ale i łączyli style.
Dopiero po dobrych dwóch godzinach chłopaki dostarczyli lekkie drinki, a David z każdą chwilą coraz bardziej rozkręcał imprezę. Tańczył, śpiewał, ale także dołączył parę razy do DJ Milo i bawili się brzmieniem każdej nuty.
Jessica była szczęśliwa, nie zważała na porę, na ludzi, a tym bardziej na zmartwienia jakie miała ostatnimi czasy. David i jego niepohamowana energia rozwiali wszystko i teraz impreza płynęła w jej żyłach i melodie w umyśle.
- Ja chyba na chwilę muszę zejść – powiedziała Jessica do chłopaka po trzech godzinach zabawy bez chwili wytchnienia.
- OK, pójdę z tobą – uśmiechnął się do niej i pokazał reszcie, że zaraz wracają.
- Ale wiesz, że nie musisz, poradzę sobie – powiedziała do niego, kiedy znaleźli się poza tłumem.
- Wiem, ale chce. Mi też przyda się chwila odetchnienia. Trochę się zmęczyłem.
- Nie dziwie się, szalejesz na parkiecie jak nikt inny – powiedziała i nie przestając kroczyć w stronę baru, odwróciła się, aby spojrzeć na bruneta.
- Lubię to robić – puścił do niej oczko. – To co zamawiamy?
- Mam ochotę na coś bez procentów – nie spuszczała z niego wzroku, a przez to nie zauważyła grupki mężczyzn przed sobą i zderzyła się z jednym z nim, tak że upuścił on szklankę z napojem.
- Ojejku, przepra.... – zaczęła mówić i odwróciła się w stronę nieznajomego. Kiedy zobaczyło kto to taki na chwilę ją zamurowało. – ...Matt, co ty tu robisz?!
- Podoba ci się? – Dav próbował przekrzyczeć hałas, a Jessica jedynie pokiwała twierdząco głową i ścisnęła mocniej jego dłoń. – Pozostali czekają na górze – krzyknął i poprowadził blondynkę w stronę szklanych schodów.
Kiedy znaleźli się na górze i dostrzegli znajomych, Jessica od razu podbiegła do Amy, która stała przy barierce sącząc drinka. Jess stając przy niej spojrzała w dół na bawiący się tłum i chwilę wahania odeszły w cień. Ten cały klub zaczął się jej podobać i już pragnęła dołączyć do bawiących się. Na tą myśl uśmiechnęła się i spojrzała na chłopaków, którzy okupowali dwie duże kanapy.
- A drink dla mnie to gdzie? – spytała, siadając koło Philipa.
- Nie znamy twoich gustów smakowych, powiedz, czego pragniesz, a zaraz to się tutaj znajdzie – puścił do niej oczko.
- Californiacation albo Fat Hooker.
- Tego drugiego nie znam.
- To musisz poznać – uśmiechnęła się do niego. – Jest przepyszny i nie pożałujesz jak tylko spróbujesz. Jednym zdaniem , jeżeli mam to opisać: NIEBO W GĘBIE.
- Dobra to zaraz wracam – powiedział i oddalił się do baru, który Jessica dopiero dostrzegła. Znajdował się na tym samym poziomie, co oni i dzięki temu nie trzeba było schodzić na dół. Do tego siedząc na kanapach można było normalnie porozmawiać, bo nie było aż tak głośnio jak poziom niżej.
- Proszę bardzo, Fat Hooker dla ciebie – podał jej szklankę pomarańczowej cieczy, a drugą postawił na stoliku.
- Dwie? – spojrzała na niego zdziwiona.
- Muszę spróbować , bo jestem ciekawy jak to smakuje. Po twojej recenzji zaczyna mnie ciekawość zżerać – uśmiechnął się do niej.
- Co masz? – zapytał Dav dosiadając się do nich.
- Fat Hookera, chcesz trochę? – zaproponowała Jess.
- No jasne, że chce – zabrał jej szklankę z ręki i upił łyk.
- I…? – zapytała ciekawa jego reakcji.
- Dobre – uśmiechnął się zadowolony i upił kolejny łyk.
- David to moje, oddawaj – wstała i próbowała odebrać mu szklankę.
- Już jest moje – uśmiechnął się zadziornie i opróżnił szklankę.
- Nie no dzięki – usiadła nadąsana i skrzyżowała ręce na piersiach.
- Nie fochaj się – szturchnął ją lekko w bok.
- Nie dotykaj mnie, nie rozmawiam z tobą – odwróciła się do niego plecami i udała, że go nie słucha.
Skupiła się na rozmowie z Philipem, który patrzył na całą sytuacje z lekkim zdziwieniem. Kiedy natomiast David dał sobie spokój i się oddalił, ponownie Jessica rozsiadła się wygodnie na kanapie i dołączyli do nich Nathan i Victoria, którzy byli bardzo szczęśliwi.
- Widzę, że już zamówiliście nieodłączny ekwipunek każdej imprezy – zaśmiała się Vic widząc słone przekąski i szklanki procentów na stole.
- A gdzie pozostali? – zapytał Nat rozglądając się dookoła.
- Roberto tańczy z Amy na dole… - zaczął tłumaczyć Francis.
- A David postanowił wypić mojego drinka i się ulotnił – dokończyła blondynka z minął niezadowolenia.
-Świetnie – skomentowała brunetka i dosiadła się do znajomych, a narzeczonego wysłała po dwa drinki. Po chwili jednak pochłonęła ją rozmowa z chłopakami i przyjaciółką. Nie zwracali uwagi na przechodzących obok ich kanap ludzi, skupili się jedynie na rzeczach ważnych i tych może mniej. Nawet nie zauważyli jak obok nich ponownie pojawił się Dav.
- Oto FH dla mojej kochanej przyjaciółki, aby więcej się nie wkurzała – nachylił się nad Jessicą i wyciągnął dłoń ze wysoką szklanką.
- Nie dziękuje – odparła i skupiła wzrok na Francisie, który właśnie opowiadał historię, zanim przerwał mu Johnson.
- Nie daj się prosić – nie odpuszczał chłopak. – Specjalnie dla ciebie zamówiłem podwójną ilość, aby ci starczyło na dłużej i tak szybko nie ubywało.
- Straciłam ochotę na drinki – skrzyżowała ręce na piersiach.
- Proszę – nachylił się jeszcze bardziej, tak że ich twarze dzieliły centymetry, a Jessice przyśpieszyło tętno, kiedy spojrzała do góry na chłopaka, więc automatycznie spuściła głowę na dół.
- Oj Jess, nie daj się mu prosić i już się na niego nie dąsaj . Chłopak się stara – uśmiechnęła się do niej Victoria.
- Dobra niech wam będzie – machnęła ręką i wskazała miejsce obok siebie, aby David usiadł.
- To przy okazji zapraszam na parkiet – uśmiechnął się szeroko i wyciągnął dłoń w stronę dziewczyny. – Pora zdobyć tą imprezę.
- Musimy? – jęknęła.
- Tak – pokiwał uradowany głową i pociągnął dziewczynę na parkiet, która nie miała tak naprawdę nic do gadania. – Was też chcę zaraz tam widzieć – krzyknął w stronę znajomych i zniknął na schodach.
- Dav, a nie możemy tego przełożyć na potem i nacieszyć się chwilą dopóki pozostali są trzeźwi? – jęknęła dziewczyna spoglądając na chłopaka, który był parę kroków za nią. – I jak sam wiesz, nie lubię za specjalnie tańczyć.
- Serio? – spojrzał na nią, kiedy wyrównał z nią chód. – Jakoś nie zauważyłem tego na żadnej z imprez – zaśmiał się i objął ją w pasie od tyłu. – A poza tym jak nasi znajomi są pod wspływem procentów też możemy nacieszyć się fajnymi chwilami.
- David może powinieneś przebadać wzrok, bo chyba źle patrzyłeś w związku z tańcem – odwróciła się do niego, kiedy zeszła ze schodów i spiorunowała chłopaka wzrokiem.
- Chyba pora zmienić twoją małą niechęć do szaleństwa na parkiecie, bo tak naprawdę jesteś wspaniałą tancerką i nie powinnaś marnować takiego talentu. Wręcz jestem zdania, że powinnaś pokazać go światu. Może jakiś program telewizyjny lub filmiki na YT? – zamyślił się i puścił do niej oczko.
- To ja chyba wole zostać przy imprezach jako anonimowa osoba, na którą mało kto zwróci uwagę.
- Widzisz i od razu doszliśmy do kompromisu – uśmiechnął się szeroko i pociągną za sobą na środek parkietu.
- Wiesz, że jesteś niemożliwy? – zaśmiała się.
- Tak wiem – przyciągnął Jessice do siebie i zamknął w uścisku. – Ale to tylko jest możliwe przy tobie – wyszeptał jej na ucho.
- Nie przesadzajmy, bo wyjdzie, że to przeze mnie jesteś taki – pokręciła przecząco głową i spojrzała do góry na twarz chłopaka.
- Za dużo emocji we mnie wzbudzasz – zaśmiał się. – W moim wnętrzu budzi się wtedy drapieżnik.
- Tak, a gdy mnie nie ma jesteś małym jelonkiem – zaśmiała się z niego i cofnęła się parę kroków do tyłu.
- Widzisz jak dobrze mnie znasz – puścił do niej oczko.
- Aż za dobrze – na Jess twarzy wykwitł promienny uśmiech. – A teraz koniec gadania, a pora działania.
- To mi się podoba – zaśmiał się David i chwycił blondynkę za dłoń kierując się w stronę DJ-a.
- Gdzie idziemy? – zdziwiła się.
- Zobaczysz – próbował przekrzyczeć i zarazem ominąć tłum.
Po dłuższych staraniach udało im się dostać na scenę i David przywitał się ze swoim znajomym, do którego dzisiaj należało całe muzyczne show. Dłuższą chwilę rozmawiali, gestykulowali i zmieniali wyrazy własnych twarzy.
Dopiero po jakiś 10 minutach, jak Jessice zaczęło się nudzić, muzyka w minimalnym stopniu ucichła, a mikrofon przejął brunet.
- Jak się bawicie? – zawołał do tłumu bawiących się, którzy odpowiedzieli gromkim krzykiem. – Czy jesteście gotowi, żeby rozkręcić tą imprezę i bawić się do białego rana wśród hitów minionej dekady?
- TAK!!!! – odpowiedziały tłumu.
- Takiej odpowiedzi oczekiwałem – zaśmiał się. – Cudowny DJ Milo wraz ze mną i Jessicą, sprawimy, że ta impreza będzie niezapomniana, zresztą jak wszystkie z naszym udziałem.
- YEAH – krzyczeli bawiący się.
- Także udanej zabawy do białego rana i za chwile widzimy się na parkiecie – wykrzyczał David i się uśmiechnął. – Milo podium należy do ciebie !!!
Na sali rozległy się gromkie brawa i okrzyki radości po wystąpieniu chłopaka i Jessica wywnioskowała, że wielu ludzi w tym klubie musi znać jej Davida i że rozkręcił on tutaj nie jedną imprezę.
Po chwili niepohamowanej radości i podziwu ze strony blondynki, wspólnie zeszli ze sceny i ruszyli na środek parkietu. Dav przywitał się z kilkoma znajomymi, powymieniał krótkie zdania i rozpoczęła się impreza w najlepsze.
David wraz z Jessicą, a potem także z pozostałą częścią paczki zaczęli bawić się na parkiecie. To była dobra impreza przy minimalnej ilości alkoholu. Jessica jeszcze nigdy tak dobrze się nie bawiła i tym bardziej nigdy tyle nie tańczyła. Nawzajem pokazywali sobie różne figury taneczne, uczyli się, ale i łączyli style.
Dopiero po dobrych dwóch godzinach chłopaki dostarczyli lekkie drinki, a David z każdą chwilą coraz bardziej rozkręcał imprezę. Tańczył, śpiewał, ale także dołączył parę razy do DJ Milo i bawili się brzmieniem każdej nuty.
Jessica była szczęśliwa, nie zważała na porę, na ludzi, a tym bardziej na zmartwienia jakie miała ostatnimi czasy. David i jego niepohamowana energia rozwiali wszystko i teraz impreza płynęła w jej żyłach i melodie w umyśle.
- Ja chyba na chwilę muszę zejść – powiedziała Jessica do chłopaka po trzech godzinach zabawy bez chwili wytchnienia.
- OK, pójdę z tobą – uśmiechnął się do niej i pokazał reszcie, że zaraz wracają.
- Ale wiesz, że nie musisz, poradzę sobie – powiedziała do niego, kiedy znaleźli się poza tłumem.
- Wiem, ale chce. Mi też przyda się chwila odetchnienia. Trochę się zmęczyłem.
- Nie dziwie się, szalejesz na parkiecie jak nikt inny – powiedziała i nie przestając kroczyć w stronę baru, odwróciła się, aby spojrzeć na bruneta.
- Lubię to robić – puścił do niej oczko. – To co zamawiamy?
- Mam ochotę na coś bez procentów – nie spuszczała z niego wzroku, a przez to nie zauważyła grupki mężczyzn przed sobą i zderzyła się z jednym z nim, tak że upuścił on szklankę z napojem.
- Ojejku, przepra.... – zaczęła mówić i odwróciła się w stronę nieznajomego. Kiedy zobaczyło kto to taki na chwilę ją zamurowało. – ...Matt, co ty tu robisz?!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz