23 sierpnia 2015

ROZDZIAŁ CZTERDZIESTY SZÓSTY


   Oj, pora może nie zachwyca, jednak bardzo przyjemnie pisało mi się dzisiaj ten rozdział. Jest po prostu wspaniale, pomimo że od września biorę dużo rzeczy na głowę. Teraz natomiast chwytam jeszcze chwile i chcę zakończyć sierpień w wielkim stylu: zarówno w życiu, jak i na blogu. Także 31 sierpnia na blogu pojawi się 50 rozdział, bardzo fajny i przełomowy. Jeszcze nie wiem jak to zrobię, żeby w przeciągu tygodnia pojawiło się tutaj te pozostałe 3 rozdziały do okrągłej 50, ale ja coś wymyślę ;)

   Życzę Wam miłego czytania :*

   Manka ♥



**** **** **** **** ****


   Punktualnie o ósmej wieczorem w domu Davida pojawiła się pozostała trójka chłopaków wraz z towarzyszącą im Victorią i Nathanem. Całą piątką byli oszołomieni widokiem jaki zobaczyli: mnóstwo jedzenia, przekąsek i napojów rozstawionych na wysepce i meblach w kuchni, udekorowany dom w środku, jak i na podwórku, a do tego rozstawiony sprzęt muzyczny.
   Jednak nie to przykuło ich największą uwagę, lecz uradowani David z Jessicą, którzy wspólnie przywitali się z nimi na korytarzu. Byli bardzo szczęśliwi przez co nie można było dostrzec tego co działo się w ich przyjaźni przez ostatnie parę dni. Jess stojąc przy drzwiach od salonu, miała na sobie ubrania, które zabrała z domu i wysokie szpilki na platformach, natomiast Dav nie odstawał od niej w żadnym calu, bo założył niebieskie spodnie i białą koszulę z rozpiętymi dwoma, górnymi guzikami.
- Wyglądacie jakbyście byli parą – skomentowała ich widok Victoria.
- Bo jesteśmy – uśmiechnął się David. – Jesteśmy parą przyjaciół.
- Najlepszych przyjaciół – dodała Jess i puściła oczko chłopakowi.
   Po chwili u progu drzwi wejściowych pojawiali się kolejni goście, których brunet witał z radością we własnym domu, a Jessica wraz z pozostałymi udali się do kuchni, aby posiedzieć i pogadać nim impreza się rozkręci. Wszyscy byli ciekawi skąd taka zmiana nastąpiła w dziewczyny, jak i chłopaka zachowaniu, jednak Jessica wymijająco odpowiadała na każde tego typu pytanie, wolała posłuchać planów i nowinek ze strony chłopaków, aby potem przelać wszystko na stronice bloga. Opowiadali jej wszystko ochoczo czekając na Davida, a blondynka wyłapywała najciekawsze informacje, o których będzie mogła napisać, tak żeby nie naruszyć prywatności chłopaków.
   
   Po jakiś trzydziestu minutach, kiedy tłum robił się coraz większy przez wciąż przybywających gościu, w progu kuchni pojawił się David, któremu towarzyszyła Amy w krótkim kombinezonie w kwiaty.
- Cześć Am – Jess podeszła przywitać się z koleżanką i spojrzała na uradowanego Davida, któremu posłała znaczące spojrzenie i po chwili wyszła na korytarz.
- Co tam, blondyneczko? – uśmiechnął się stając naprzeciwko i opierając się o ścianę.
- Jest sprawa – zaczęła nie spuszczając wzroku z bruneta.
- Zamieniam się w słuch.
- Amy, Roberto i dzisiejsza impreza – zaczęła wyliczać na palcach.
- Co masz na myśli? – zdziwił się, ale zarazem nieco zainteresował.
- Pobawimy się w swatów – wyjaśniła i kontynuowała. – Może wy tego nie zauważyliście, ale ja tak. Między nimi jest coś więcej niż przyjaźń, widzę jak bez przerwy na siebie zerkają, te cudne iskierki w ich oczach i to ich wzajemne skrępowanie.
- Serio? – spojrzał na nią, unosząc jedną brew.
- Jak mogłeś nie zauważyć? Przecież to twój kumpel.
- Praca zaślepia wiele spraw w życiu, ta nasza ciągła gonitwa nie uznaje miłości i przez takie okresy jak te parę ostatnich miesięcy nie zauważamy wzajemnie wielu spraw.
- Ale żeby nie zauważyć, że własny kolega jest zakochany po uszy – dziwiła się. – David błagam cię.
- Naprawdę nie wiedziałem – pokręcił przecząco głową.
- OK. Mniejsza o to – machnęła ręką. – Teraz już wiesz i musimy zadziałać. Jest odpowiedni moment, żeby dopomóc ich szczęściu.
- Co zamierzasz? – zaciekawił się i zbliżył do dziewczyny.
- Tak, więc… - Jessica zaczęła opowiadać Davidowi własny plan działania, który narodził się w jej głowie, w przepływie chwili.
   Kiedy opracowali, co kiedy nastąpi, jak wszystko zorganizują i upozorują,  Jessica uradowana wróciła do przyjaciół w kuchni i usiadła na jednym z blatów, natomiast Dav udał się do salonu do gości i włączył muzykę na dworze. Po chwili dało się słyszeć donośny głos chłopaka i zaproszenie gości na dwór, gdzie był specjalnie przygotowany parkiet do tańca i ognisko.
- Co tam? O czym rozmawiacie? – zapytała Jess i wyjęła z lodówki wino.
- A właśnie mówiliśmy, że czas rozkręcić tą imprezę – powiedział Philip. – Jednak jak widać David nas wyprzedza.
- Zawsze możecie wyruszyć na parkiet i zaszaleć, bo muszę powiedzieć wam, że pomysł z imprezą pod gołym niebem to Davidowi wpadł w najlepszym momencie.
- Cały Johnson – zaśmiał się Francis.
- Wiecie co? – zaczęła Victoria. – Ja chyba skorzystam z propozycji Jess i pójdę na parkiet. Nathan chodź – wzięła go za rękę i ruszyła na korytarz.
- Na razie – odparł Nathan i już ich nie było.
- Wy też powinniście tam już wyruszyć – wskazała na Philipa i Francisa. – Impreza bez was to nie impreza – zaśmiała się i zaczęła otwierać butelkę wina unikając wzroku Am i Roba.
- Chodź z nami, bez ciebie impreza to też nie impreza – uśmiechnął się do niej zadziornie Phil i podszedł do blatu, na którym siedziała.
- Zaraz przyjdę, tylko naleje sobie wina. Idźcie i zaraz do was dołączę.
- To czekamy na ciebie na środku parkietu – puścił jej oczko i we dwóch wyszli z kuchni.
- Jasne – krzyknęła za nimi, a potem dodała. – A wy idziecie? – spojrzała wyczekująco na Roberto i Amy, którzy siedzieli na krzesłach w dalekiej odległości od siebie.
- Nie jestem zbyt dobrą tancerką – powiedziała cicho Am. – Chyba tutaj posiedzę.
- Ty nie jesteś dobrą tancerką? – zdziwił się Rob i spojrzał na czarną wielki oczami. – Chyba żartujesz.
- Nie żartuje, nie umiem tańczyć.
- To jak, idziecie? – Jess spoglądała na nich wyczekująco, a w drzwiach pojawił się David.
- Jessica chodź, jesteś potrzebna – odparł Dav.
- Spoczko, już idę – zabrała lampkę wina i wyszła z kuchni. – Zaraz wracam – posłała uśmiech zakłopotanej nieco Amy.
- Jak tam? – zapytał Dav stając na środku korytarza i nie dając przejść dziewczynie.
- Sama nie wiem – wzruszyła ramionami. – Na początku milczą, a potem na chwilę zaczynają rozmawiać – przygryzła dolną wargę. – To jest dziwne.
- To miłość kochana – uśmiechnął się swoim uroczym uśmiechem, a potem ruszył do kuchni.
- Hej, gdzie ty idziesz? – zdziwiła się i pobiegła za nim.
- Roberto idziemy rozkręcać naszą pożegnalną imprezę – klepnął Latynosa w plecy. – Bierz Amy i lecimy, nie będziecie tu tak siedzieć jak dwa kołki.
- Ja wole tu… - zaczęła dziewczyna.
- Nie ma zostawania, jest impreza i bawimy się jak co roku – przerwał jej i pchnął Roba w stronę dziewczyny. Latynos wyciągnął rękę do dziewczyny i po lekkim jej wahaniu razem wyszli z kuchni omijając zdziwioną Jessice w progu.
- Co ty wyprawiasz? – zapytała blondynka podchodząc do Davida.
- Ulepszam twój plan na mój sposób
- Nie wiesz co robisz – pokręciła głową.
- Jak widać zadziałało. Nie ma ich tutaj – wskazał dłonią na puste pomieszczenie.
- I co wierzysz, że poszli tańczyć? – przekrzywiła głowę nieco w bok i patrzyła z oczekiwaniem.
- Taaakkk…. – przeciągnął odpowiedź.
- To chodź – odstawiła lampkę wina i złapała chłopaka za koszulę.
   Wyszła pewnym krokiem z kuchni, ciągnąc za sobą chłopaka. Po chwili, kiedy udało im się przedrzeć przez tłum, Jessica stanęła przy drzwiach wyjściowych prowadzących na podwórko. – Teraz patrz: Vic tańczy z Nathanem, Philip z Candice, Francis i Roberto są przy stoliku z alkoholem – zaczęła wyliczać wskazując znajomych. – A gdzie mój wspaniały przyjacielu jest Amy? – spojrzała na niego.
- Yyyy – zrobił grymas na twarzy.
- No właśnie, na pewno nie tańczy z Roberto – spiorunowała go wzrokiem.
- No OK., nie udało się. Ale nie myślmy o tym, jest impreza – uśmiechnął się zadziornie.
- I co w związku z tym? – spojrzała na niego wielkimi oczami.
- Idziemy tańczyć – złapał ją za dłoń.
- Ja nie tańczę – zaprzeczyła.
- Tańczysz, tańczysz – zaśmiał się i złapał ją w tali prowadząc na parkiet.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Obserwatorzy