4 stycznia 2015

ROZDZIAŁ DWUDZIESTY SIÓDMY


   Co słychać u moich słoneczek? :*
   Bo u mnie jest wspaniale, nie sądziłam, że pod wieczór aż tak poprawi mi się humor, bo muszę Wam  wyznać cały dzień to było chodzenie bez celu z kąta w kąt, z jednego pokoju do drugiego, nic mi się nie chciało i wszystko widziałam w szarych barwach, ale jak wiecie muzyka to chyba lek na wszystko, a jeszcze jak włączę na komputerze polskie piosenki to świat od razu robi się piękniejszy ;-)


   A właśnie czytaliście moją recenzje płyty, którą wstawiłam po lewej stronie? Co o niej myślicie? ;)

  Manka ♥


**** **** **** **** ****

   Kiedy już jeden wybuch śmiechu, nie wywoływał kolejnego, a jedzenie powoli ubywało z talerz, atmosfera, która nadal była bardzo wesoła, sprawiała, że wszystko szło łatwo. Rozmowa przy stole była luźna i nie czuło się żadnego napięcia, które mogłoby wynikać chociażby z tego, że prawda wyszła na jaw i trójka chłopaków stała się na początku ciut podejrzliwa, ale nie było teraz czasu nad tym główkować, tylko wziąć się do pracy.
- A właśnie macie chociaż listę koncertów? – zapytał David chłopaków, kiedy mieli zacząć omawiać dwumiesięczną trasę po kraju.
- Nie – pokręcili przecząco głowami.
- A wiec jak mamy zaplanować gdzie spędzimy dni wolne? – wkurzył się brunet.
- Chwila – przerwała Jessica i siedziała w milczeniu zastanawiając się nad czymś, a raczej analizując rzeczy, które miała właśnie w torbach. Patrzyli na nią wyczekująco, a wtedy powiedziała. – Ja mam listę miejsc w których będziecie.
- Ale jak to? – zapytali w piątkę, chłopaki oraz Victoria.
   Nie odpowiedziała na ich pytanie tylko szybko pobiegła na górę. Z białej, dużej torebki wyciągnęła żółtą teczkę i już zbiegała na dół. W jadalni nikt się nie odzywał, wszyscy wpatrywali się w miejsce, w którym się teraz pojawiła.
- Jak usłyszałam o waszej trasie od razu weszłam na stonkę i wydrukowałam, chyba to było jeszcze w Matta domu – wytłumaczyła podając im kartki, a po policzku popłynęły pojedyncze łzy, jednak szybko je otarła. – A to piosenki przewodnie tego wyjazdu – podała im niebieską kartkę.
- Skąd to masz? – zapytał Francis. –Przecież to jest tajne.
- Prawdziwy fan zdobędzie wszystko, a poza tym prowadzenie bloga o was jednak zobowiązuje – odparła nie zwracając uwagi na to, że odkryją prawdę, którą tak chciała przed nimi ukryć oraz przed Vic.
- To o nich mówił Matt? – przypomniała sobie przyjaciółka.
- Tak – na tą myśl coś ją ścisnęło w żołądku, zrobiło jej się niedobrze, więc wstała i wyszła z jadalni, mówiąc. – Przepraszam na chwile.
   Skierowała się do kuchni, aby odgonić od siebie te myśli i posprzątać naczynia, bo mąka jest o wiele większym problem.  Stała tam długi, długi czas zbierając wszystko z blatów, chowając do lodówki i półek.
   
   Wkładając ostatnie talerze do zmywarki usłyszała za sobą znany jej głos od dzieciństwa, a nawet już słyszała go przed narodzinami, kiedy ich mamy spotykały się w różnych miejscach rozmawiając jak przyjaciółki, a te dwie małe dziewczynki w ich brzuchach porozumiewały się bezgłośnie pomimo dzielących je miesięcy.
- Widzę, że nie jest w porządku i przepraszam, że ci o nim przypomniałam. Zapomniałam się na parę chwil przez tą zabawę i śmiech.
- Nie przepraszaj – wpadła w jej ramiona i znowu zaczęła płakać. To tak bolało, a jej mózg nie chciał usunąć tego widoku, wszystkiego co czuła w tamtym momencie. Ich twarzy, ich ruchów, ich wspólnego dotyku. - To tak piekielnie boli, ale nie przepraszaj. Muszę nauczyć się z tym żyć, muszę tak się ustawić, żeby zapomnieć i gdyby ktoś wspominał to nic sobie z tego nie robić – szlochała coraz bardziej.
- Nie płacz – głaskała ją po głowie. – On więcej cię nie zrani.
   Stały tak jakieś dziesięć minut, aż udało się Jessice wypłakać. Wyrzuciła z siebie wszystko i dopiero wtedy ulżyło jej na sercu.
   Spojrzała na Victorie i lekko się uśmiechnęła.
- Dziękuje, że jesteś.
- Nigdy cię nie zostawię, ale mogłaś powiedzieć mi o tym.
- Ale o czym mówisz?
- O tym, że The Lost to twoi idole i na pewno już od dłuższego czasu. Gdybym wiedziała poznałabyś ich o wiele wcześniej.
- Każdy ma jakąś tajemnice – uśmiechnęła się i kiedy znikło z jej twarzy „znamię”, że płakała, dwie przyjaciółki weszły przytulone do jadalni, gdzie chłopaki mazali po jej kartkach. – Przepraszam, ale czy ja wam pozwoliłam po nich mazać? – wkurzyła się , ale nie tak na serio.
- Yyy… - spojrzeli na nią. – Nie…
- Więc?
- Przyniesiemy ci nowe, o wiele lepsze, nasza faneczko – podszedł do niej Phillip i przytulił. – Dlaczego nie powiedziałaś?
- Po co? Wolałam, żebyście nie wiedzieli, żeby było fajniej.
- I tak jest fajnie . Chodź do nas – wskazał miejsce koło siebie Roberto.
- Przecież to moje miejsce – krzyknął Phillip.
- Już nie – wystawiła mu język i pobiegła usiąść między Davidem, a Roberto.


   Długo rozmawiali i nie spoglądali na zegarek, ale tylko dzięki temu udało się im rozplanować wszystko to co chcieli. Jessica nawet im pomogła i obiecała niespodziankę na pożegnanie, której przez okrągłe dwa miesiące nie zapomną. Gdy Victoria usiadła jej na kolanach, aby przejrzeć chłopaków bazgroły, Francis w tym czasie zapytał:
- Od jakiego czasu?
- Od kiedy istnieje wasz zespół – uśmiechnęła się do niego i odpowiedziała bez zawahania, bo wiedziała o co mu chodzi. – Czemu taki zdziwiony?
- Cóż… - przerwał. – Nie spodziewałem się tego po tobie.
- Dlaczego?
- Tak jakoś, ale nie wiedziałem, że taka pisarka jak ty będzie się interesować tym naszym zwariowanym życiem– odpowiedział i zaczął się nad czymś zastanawiać.
- A wiecie, że Jessica gra na gitarze – zmieniła temat Vi nie podnosząc nawet głowy znad kartki.
- Naprawdę? – zaciekawiła się cała czwórka.
- I umie zagrać wiele piosenek, założę się, że wasze zna na pamięć.
- Wcale nie – zaprzeczyła. – Nie znam jeszcze dwóch.
- Zagraj coś, prosimy – krzyczeli do niej.
- Nie mam gitary – próbowała się wymigać, bo nie chciała grać. Nie uważała, że ma do tego jakikolwiek talent. To było jedynie niewinne brzdąkanie, od jakiś 15 lat, bo właśnie wtedy poszła z Victorią na pierwsze lekcje.
- Ale ja mam – David wybiegł z pomieszczenia i zaraz był z powrotem z brązową gitarą w dłoni. – Proszę.
   Podał jej instrument, a ona długi czas się sprzeciwiała, że to i tak nie jest dobrze, że jeszcze się myli, że dawno nie grała. Nie dali się jej i zaproponowali:
- Jedna piosenka, nic więcej i nie musisz śpiewać, my to zrobimy.
   Spoglądała na nich z wielkimi oczami, aż w końcu uległa i zaczęła grać.
- Crazy for YOU – oznajmiła im.
   Kiedy grała i nuciła pierwszą zwrotkę oraz refren poczuła się lepiej, zły świat o którym sobie znowu przypomniała odszedł.
   To było o wiele lepsze niż stanie przez wielu Losterów przy scenie. Ona miała ich na wyciągnięcie ręki, już nie byli jedynie jej idolami. Teraz to już znajomi choć David ujął to inaczej, lecz ona tylko była pewna co do jednego, który odpędzał wszystko, który sprawiał, że świat staje się piękniejszy. Podnosząc głowę znad gitary czuła, że marzenia jednak się spełniają. David, Francis, Roberto i Phillip byli tu i śpiewali dla siebie i dla niej, to było niezapomniane uczucie.
- To było świetne – przyznali, kiedy skończyła.
- Dziękuje – schyliła głowę jak na ukłon i spojrzała na telefon Victorii. – Wiecie, że już siódma wieczorem?
- To ja będę się zbierać o ósmej ma być u mnie Nathan, bo dobija się do mnie od tygodnia i narzeka, ze nie mam dla niego czasu – przypomniała sobie Vic i wstała.
- Bo nie masz- uśmiechała się do niej Jess.
- Dzięki za miły dzień i lunch – oznajmiła ignorując przyjaciółkę, która była prawdziwą sobą i próbowała ją zatrzymać.
- Nie ma sprawy – odpowiedział jej David.
- Podwieziesz mnie do rodziców? – zapytała Jess.
- Nie mam mowy, jedziesz do mnie, po za tym oni już wiedzą.
- Co? – wmurowało ją w krzesło.
- Dowiedzieli się szybciej ode mnie, dzwonili przed twoim smsem.
- Ale o czym? – zapytali wspólnie Roberto, Phillip i Francis.
- Jeśli chcesz to ja cię odwiozę – zaproponował David ignorując pytanie chłopaków.
- Nie trzeba i tak wiele zrobiłeś.
   Uśmiechnęła się do niego i zostawiając ich samych poszła na górę po walizki. Zniosło je powoli i sprawdzając czy nic nie zostało zabrała laptopa. Pożegnała się ze wszystkimi, a stojąc przy Davidzie, chłopak złapał ją lekko za ramie, aby ją zatrzymać:
- Wpadnę jutro do was, może zabiorę chłopaków.
- Jesteś tam mile widziany, bardzo mile widziany.
- Tak wiem – pokazał ząbki. – Podasz mi swój numer to najwyżej zadzwonię.
- Jasne – podyktowała mu i przytulając się ostatni raz wyszła na parking.
- Co się stało Jessice? – dopytywali bruneta, kiedy samochód odjechał. – Ktoś ją skrzywdził?
   Chłopak opowiedział im całą historię, oczywiście bez tajemnic i całego życia, jedynie to co się wydarzyło. Chłopaki byli tacy źli, nie wiedzieli o tym, ale czuli, że mogliby rozszarpać tego Matta na kawałki. Tak się nie traktuje miłości swojego życia, nie zdradza się jej. I tym bardziej nie traktuje się tak Jessicy Braun, znakomitej pisarki, super fanki i przyszłej najlepszej przyjaciółki, całego zespołu.
                                            


PO JAKIMŚ CZASIE W DOMU VICTORII


- Bałam się o ciebie – wyznała Vic. – Jak się o tym dowiedziałam od twojej mamy, a potem Matt to potwierdził, czułam, że cierpisz. Nie odbierałaś telefonu, nie dzwoniłaś, nie przyszłaś. Znam twój charakter, tak jak ty mój, ale to musiało cię bardzo zaboleć, pomimo tego że jesteś taka silna.
- I nadal będę – dodała Jess. – Przynajmniej mam taką nadzieje.
- Przepraszam, ze to ciągle wałkuje, ale tak bardzo bałam się, że wymyślisz coś, że cię stracę. Nie wiedziałam, co mam zrobić. Szukałam w parku, kontaktowałam się z twoimi rodzicami, lecz twój tata też zniknął. Dopiero dzisiaj o pierwszej dostałam wiadomość od twojej mamy, że wrócił z porozcinaną ręką.
- Jak to? – przerwała jej zszokowana dziewczyna.
- Ostrzegał Matta, a on i tak cię skrzywdził. Twój tata, Andre Braun, był u niego i go pobił. Matt nie powiadomił policji, on teraz jest taki bez uczuć. Gdy z nim rozmawiałam nic go nie obchodziło.
- Cierpi, ale nie gorzej niż ja – posmutniała. – Zasłużył na to.
   Jej oczy się zaszkliły, ale nie dała popłynąć łzom. Victoria widziała jak jej przyjaciółka walczy i się nie poddaje.
- Nathan zaraz przyjedzie, ja idę do pokoju, rozpakuje się i napisze artykuł o który mnie poproszono tydzień temu.
- Nie będziesz płakać? – złapała ją za rękę przyjaciółka.
- Nie będę, już jest lepiej, bo mam was – uśmiechnęła się. – Miłej zabawy.
   Weszła na górę i rzucając się na łóżko dostała sms-a:
„Blondyneczko co słychać? Zostawiłaś mi bałagan w kuchni”.
   Na jej twarzy od razu pojawił się uśmiech i odpisała:
„Sam go zrobiłeś”.
   Otworzyła laptopa zapominając o walizkach i weszła zobaczyć na temat artykułu.
- Nastoletnia miłość …– przeczytała na głos. – Super, lepiej nie mogłam trafić.
    Długi czas myślała jak zacząć, a gdy miała napisać pytanie rozpoczynające przyszła kolejna wiadomość:
„Fakt, ale tego jest za dużo. Dlaczego mi to zrobiłaś, dlaczego mnie zostawiłaś?”.
   Odpisała pośpiesznie wciąż patrząc na pustą stronę w komputerze:
„Sama nie wiem, odwdzięczę ci się kiedyś za to, a teraz daj mi napisać artykuł. Poza tym jak pamiętam po gotowaniu posprzątałam. Została ci tylko mąka i pozostałe talerze po lunchu”.
   Po 15 minutach pstrykania po klawiaturze usłyszała tą melodyjkę po raz trzeci:
„Już?.... Nie no żart, nie będę przeszkadzał, ale zadzwonię za jakąś godzinę, przyjaciółeczko czekaj na telefon ode mnie :P”
   

   Jak powiedział tak też zrobił, ponieważ David tak naprawdę wolał rozmawiać przez telefon, skype lub normalnie. Wysłał tego sms tylko po to, żeby się upewnić i w razie czego nie przeszkadzać lub nie budzić, bo wiedział, że ze zmęczeniem trudno jest wygrać i pomyślał, że dziewczyna już słodko śnić w swoim łóżku u Vic.


 

2 komentarze:

  1. Rozdział zajebisty, zresztą jak całe opowiadanie ;) Już nie mogę się doczekać kolejnych ;P A co do piosenek, zgadzam się w stu procentach, nie ma nic lepszego na poprawę humoru ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Hej! Nasz początek może nie był idealny, ale teraz chcę to naprawić... :D
    Na początek - rozdział świetny! :D
    Teraz to drugie... Nie mam pojęcia, czy Cię o tym nie informowałam (jeśli tak, to cały komentarz piszę bez sensu i będziesz mogła go usunąć) ale nominowałam Cię do Liebster Award! Gratuluję! Mam nadzieję, że weźmiesz udział :)
    Wejdź:
    http://lost-in-their-own-feelings.blogspot.com/2015/01/liebster-award-03.html
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy