13 września 2014

ROZDZIAŁ DZIESIĄTY

Hej :-)

   Nie uwierzycie ile się u mnie dzieje, nie potrafię wielu rzeczy ogarnąć i po prostu mam momenty, że nie wiem za co się zabrać.       Wczoraj i przy okazji dzisiaj, moja przyjaciółka świętowała swoje osiemnaste urodziny, sto lat Justynko, i było super. Jedna z lepszych imprez na jakich byłam, pomińmy mój mały kryzys, który już stuprocentowo minął.
   Dzięki tym paru godzinom, moje pomysły wróciły i to cudowne uczucie z chęci do pisania. Dziękuje Ci Justynko i ten rozdział jak obiecałam, dedykuje Tobie, gdyż to twoja impreza przyczyniła się do powstania tego rozdziału i kolejnego, no i oczywiście nie mogę zapomnieć o nowych cechach charakteru dla Davida, których miało nie być, a są.



**** **** **** **** ****


   Jessica na pomarańczowym dywanie wyglądała obłędnie w niebieskiej sukience, wysokich szpilkach i w idealnym makijażu kontrastującym z bujnymi lokami. Czuła się nieziemsko, a tysiące fleszy wokół niej sprawiły, że gniew przeszedł jak po pstryknięciu palcami. Całe początkowe zmieszanie i niechęć poszły w cień, a blondynka marzyła tylko o najwspanialszej zabawie jaka czekała na nią wśród znajomych.
    W trakcie trwania gali Jess dostała wiele wspaniałych komentarzy pod swoim adresem. Rozdała kilkadziesiąt, a może i kilkaset autografów oraz poznała wspaniałych ludzi. Siedziała razem z ekipą przyjaciółki w piątym rzędzie i z każdą sekundą bawiła się coraz lepiej. Nie spodziewała się, że będzie właśnie tak. Myślała, że już nic lepszego się nie wydarzy. Była w błędzie, najlepsze dopiero czekało na imprezie...
- Jess chodź - krzyknęła przyjaciółka ciągnąc ją za rękę w głąb dużego pomieszczenia, gdzie odbywało się after party.
- Ale gdzie idziemy?
- Chce ci kogoś przedstawić. To są najlepsze osoby na świecie i po prostu musisz ich poznać, bo ci nie odpuszczę.
 - Ale kto to taki? Powiedz mi tylko jak się nazywają, proszę – próbowała stawić opór przyjaciółce i poczekać, aż dowie się czegokolwiek, jednak Victoria była silniejsza. Nie zwracała uwagi na ludzi dookoła siebie, a tym bardziej na wystrój, który zapierał dech w piersiach i zwróciła na niego uwagę Jessica. Białe ściany, przełamane co jakiś czas to czerwonymi, to czarnymi paskami idealnie komponowały się z czarnymi, drewnianymi panelami i migoczącymi światłami, we wszystkich możliwych kolorach. Po przejściu jakiś piętnastu metrów, dziewczyny skręciły w stronę baru i wtedy Jess zobaczyła tą czwórkę, którą tak kochała i podziwiała. Stali wspólnie wymieniając ze sobą pojedyncze zdania, a kiedy je zobaczyli z ust trójki wydobył się ten sam okrzyk:
- To ona, to o niej wam mówiłem – Jess i Vic w tym samym czasie obróciły się za siebie, aby dowiedzieć się o co chodzi, ale nikogo za nimi nie było.
- Dalej będziecie o tym gadać? - zapytał David nieco podirytowany. - Nie pamiętacie jak wygląda i wskazujecie wciąż nie te dziewczyny, co trzeba, bo z daleka wyglądają jak ona.
- Cześć! O co chodziło z tym wrzaskiem? - spytała Victoria.
- Czego mi nie powiedziałaś, że ją znasz? – naskoczył na nią Phillip.
- Ale kogo? Jessice? - spytała zakłopotana. - Przecież ja ją znam prawie od dzieciństwa, więc o co ci chodzi?
- To ona wtedy na mnie wbiegła, to jej szukałem – nadal krzyczał nie zważając na obserwatorów.
- A my ją widzieliśmy przy twoim aucie - dodali wspólnie Francis i Roberto.
- Naprawdę? - spytała zszokowana dziewczyna i spojrzała na Jessice, która wyglądała tak nie obecnie.
- Tak - potwierdzili swoje słowa.
- Przychodziła mi ona na początku do głowy, ale następnego dnia Phillip mi tak namieszał, że stwierdziłam, że to raczej nie moja kochana kumpela – przytuliła blondynkę z uśmiechem, na potwierdzenie swoich słów.
- OK! Koniec tego. Było, minęło. Może warto ją poznać i się zaprzyjaźnić - zakończył David nie odrywając swojego wzroku od blondynki i podchodząc powolnym krokiem do niej.
    Jess dopiero po tych słowach została wyrwana z rozmyślań i jedno z marzeń się w tej chwili spełniło - poznała swoich idoli, może nie bardzo oficjalnie, ale jednak. Gdy patrzyła na nich przez chwile w milczeniu, w jej wnętrzu pojawiło się dziwne uczucie i zaczęła bała się jakichkolwiek pytań i każdego słowa z ich ust. Może gdyby nie byłoby ich przy tamtych sytuacjach, wszystko wyglądałoby inaczej. Jednak nie umiała cofnąć czasu i musiało wszystko pozostać tak jak było.
- Idę się przejść - oznajmiła pozostałym zauważając kontem oka ich zaskoczone miny i z baru szybkim ruchem zabrała kieliszek czerwonego winna. Kiedy tak szła, powolnym i opanowanym krokiem, walcząc z własnymi uczuciami, czuła na sobie wzrok jednego z nich, który szedł za nią im bardziej się oddalała. Gdy stanęła na pustym, biało-brązowym balkonie z czarnymi barierkami w kształcie winorośli, wpatrzona w krajobraz, usłyszała męski głos:
- Dlaczego poszłaś? – zapytał David, a ona szybko się odwróciła, wpatrując się w jego brązowe tęczówki. Stał od niej zaledwie pół metra dalej, a ona czuła jego oddech na swojej skórze.
- Bo nawet nie chciałam tu być. Wole posiedzieć w szerokich dresach przy laptopie i pisać - wyskoczyła z pretensjami cofając się do tyłu. Nie wiedziała, dlaczego to robi, przecież jeszcze chwile temu tak bardzo jej się podobało. Nie mogła opanować drżenia rąk, szybkiego bicia serca i natłoku informacji jakie pojawiały się w jej głowie.
- No tak, zapomniałem – uśmiechnął się zadziornie. - Przyszła sławna pisarka, której książka wyjdzie niedługo.
- Skąd wiesz o książce? – zaciekawiła się.
- To show-biznes. Jeśli raz o tobie usłyszano to każda nowina przeniesie się w parę minut po całym świecie – zachowywał spokój i przesunął się nieco do przodu.
- Tak jasne. Może o gwiazdach takich jak ty i chłopaki to gadają, ale nie o mnie.
- Skąd jesteś tego taka pewna? – podniósł jedną brew do góry i wpatrywał się w dziewczynę.
- To show-biznes - powtórzyła jego słowa. - Tutaj widzi się wszystko.
- Nie odpuścisz z tym swoim tonem w głosie, prawda?
- Zgadłeś - uśmiechnęła się i chciała powrócić do poprzedniej pozycji, ale nie było jej to dane.
- To trzeba cię rozerwać, musisz się zabawić i zobaczysz wszystko minie – złapał ją za rękę i pociągnął w swoją stronę. – Chodź.
- Jakoś nie jestem zainteresowana –próbowała wyswobodzić swoją dłoń z jego uścisku, przy okazji olewając chłopaka.
- Oj wiem, że jesteś – na jego twarzy pojawił się łobuzerski uśmiech i przyciągnął Jess do siebie, spoglądając jej prosto w oczy.
    Przez ciało dziewczyny przeszedł dreszcz, a serce zaczęło walić jeszcze mocniej. Przez chwile nie mogła złapać oddechu i nie wierzyła w to co się dookoła niej dzieje. Poczuła drżenie jednej ręki, w której trzymała lampkę wina. Chłopak zauważył jej zmieszanie i odstawił wino na parapet. Pomimo oporu dziewczyny zaprowadził ją na środek parkietu i objął w talii.
- Dlaczego to robisz? – zapytała po chwili odsuwając się parę centymetrów od chłopaka i nadal walcząc z emocjami oraz niewielkim rumieńcem na twarzy.
- Bo nie chce, żebyś siedziała sama i się nudziła, jak tu zabawa trwa w najlepsze – odpowiedział bez namysłu.
- Wiesz, że ci się nie uda prawda? – pochyliła nieco głowę i spoglądała na Davida. Marzyła w tym momencie, aby sobie darował i odszedł zostawiając ją z własnymi myślami i emocjami. Czekała, ale bruneta twarz nie wskazywała na żadne konkretne emocje. Jego wyraz twarzy nie zmienił się. Nadal widniał ten cudowny, hipnotyzujący uśmiech, jakby to pytanie nie zrobiło na nim najmniejszego wrażenia.
- Przekonajmy się – zakręcił Jessicą dwa razy i przyciągnął do siebie, gdy usłyszał powolny utwór płynący z głośników.





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Obserwatorzy