21 sierpnia 2014

ROZDZIAŁ CZWARTY




- Musisz mi pomóc kogoś znaleźć, to niecierpiąca zwłoki sprawa... - wyznał Phillip i po chwili dodał. - Tak powinienem być razem z Francisem, Davidem, Roberto oraz Dustinem.
- Ale co się takiego stało? Czy to aż tak ważne, że przychodzisz w nocy, kiedy większość Amerykanów śpi spokojnie, będąc w krainie Morfeusza, a mi nie jest to dane? - spytała jeszcze nieco zszokowana Vic pokazując mu gestem ręki, aby wszedł do środka.
- Wiem, wiem, przepraszam. Nie powinienem był teraz przychodzić, ale to nie daje mi spokoju. Nie potrafię czekać i siedzieć bezczynnie. Szczerze to przerasta mnie to wszystko, nie potrafię znaleźć sobie miejsca.
- To proszę bardzo, jeśli już przeszła mi kompletnie senność i szok spróbuje ci pomóc. Jednak nie mogę zaprosić cię do salonu, bo mam drugiego nocnego gościa, ale za to możemy iść do kuchni. Zrobię kolejną herbatę i mi wszystko z wielkimi szczegółami opowiesz - powiedziała poprawiając włosy i uśmiechając się od ucha do ucha.
- Jak to "kolejną herbatę"? – dziwił się chłopak, zdejmując buty przy białej szafie stojącej przy drzwiach.
- No już mówiłam, mam jeszcze jednego nocnego gościa, więc nie jesteś jedyny – pokierowała chłopaka do kuchni, a kiedy usiadł przy czarnej wysepce, na środku pomieszczenia, a Victoria włączyła wodę na herbatę, zachęciła. – No, więc opowiadaj.
- To jest naprawdę dość dziwna sytuacja, która wydarzyła się dzisiaj, a raczej wczoraj. Kiedy śpieszyłem się do chłopaków, bo prawie byłem spóźniony, a wiesz że ja nie lubię się spóźniać, jakaś młoda blondynka wbiegła na mnie. Dał bym jej tak z dwadzieścia lat i wzrost zbliżony do Roba, nie była wysoka, jednak zauważyłem, że była cała zapłakana i miała na sobie jedynie krótką sukienkę - zrobił pauzę, a jego mina wyglądała jakby wracał do tamtej sytuacji w swojej wyobraźni, jakby chciał znaleźć jak najwięcej szczegółów. - Wtedy powiedziałem kumplom, gdy dzwonili, że nie uda mi się przyjść. Poczułem wtedy w swoim wnętrzu, że muszę ją znaleźć, nie wiem dlaczego. Tak po prostu do teraz mam to uczucie, że jest gdzieś w pobliżu, a ja muszę, no po prostu muszę to zrobić. Więc poszedłem do parku niedaleko jej domu, przynajmniej tak mi się wydaje, bo wpadła na mnie wybiegając ze schodów jednego z budynków. Krążyłem tam bardzo długi czas, ale dziewczyny tam nie było. Nie mogę o niej zapomnieć. Może jest zwykłą dziewczyną, lecz teraz nie potrafię się poddać, to jest za silne, mimo że tak naprawdę w ogóle jej nie znam.

   Victorii wydawało się, że wie kim jest nieznajoma dla chłopaka, dziewczyna. Do końca pewna nie była, ale czuła, że ta zagadka będzie łatwa do rozwiązania.
- Cóż… - zaczęła i zalała dwa kubki czarnej herbaty. – Wygląd znam, ale wiesz, że takich dziewczyn jest miliony w Los Angeles?
- No wiem, wiem. Jednak ona miała w sobie, taką energie, która przyciąga. W jej głosie czułem rozpacz i rezygnacje, jednak coś jeszcze, czego nie umiem rozszyfrować – pochylił się nad czerwonym kubkiem gorącego napoju i zaczął mieszać w zamyśleniu.
- Rozmawiałeś z nią? – zaciekawiła się brunetka.
- Co?! – zdezorientowany spojrzał na przyjaciółkę.
- Rozmawiałeś z nią? – ponownie zadała pytanie.
- Nie – pokręcił przecząco głową. – Jedynie przeprosiła mnie za to, że na mnie wpadła i zniknęła, gdzieś w dali ulicy.
- Hmm… - zastanawiała się. – Czyli wiesz tylko jak wygląda?
- Tak, tylko tyle – posmutniał. – Pomóż mi ją znaleźć, to dla mnie mega ważne, bez ciebie mi się nie uda.
- No cóż, nie będzie to łatwe, ale postaram się zrobić, co w mojej mocy – obiecała Vic.

    Rozmawiali przy herbacie, jeszcze dobre trzydzieści minut, omawiając szczegółu wydarzenia, które nastąpiło w nocy, zamiary i plany Phillipa. Dziewczyna dowiedziała się także, jak to jej kochany przyjaciel błądził kilka godzin bez celu i jak nie mógł przez te wszystkie myśli trafić do własnego domu. Wszystko, co wydawało jej się logiczne i układało się w całość, po opowieściach bruneta po prostu zniknęło, bo sam chłopak się w tym pomieszał, a ze zmęczenia nie wiedział już, co jest prawdą, a co tylko wytworem jego wyobraźni.
- Phill, idź do domu i prześpij się trochę. Jutro spotkamy się na mieście albo w studiu i opowiesz mi resztę rzeczy o nieznajomej, a ja obiecuję, że pomogę ci ją znaleźć. Jeśli nie uda mi się, to poproszę Nathana, on czasami ma bardzo dobre wtyki i potrafi wiele dzięki swojej firmie.

   Poklepała chłopaka po przyjacielsku po plecach, przytuliła i pożegnała się otwierając mu drzwi. Poczekała na progu aż zniknął w swoim czarnym, sportowym aucie i wróciła zamykając za sobą drzwi na klucz.

   Weszła niepewnie i po ciuchu do salonu myśląc, że przyjaciółka w tym czasie zdążyła zasnąć, ale nikogo tam nie było. Poszła pod łazienkę, lecz światło się nie świeciło. Kierując się w stronę schodów usłyszała w kuchni wyłączający się czajnik. Podeszła do białego blatu i na nim usiadła.
- Wszystko w porządku? - zapytała z troską.
- Tak - odpowiedziała ze smutnymi jeszcze oczami. - Przyszłam zrobić sobie drugi kubek herbaty, jak usłyszałam, że gdzieś poszłaś. Nie jesteś zła prawda?
- No coś ty... Dlaczego miałabym być zła? Jesteśmy przyjaciółkami, a nawet siostrami, i mój dom jest twoim domem.
- To mogłabym zostać tu parę dni? Nie chcę wracać do domu, jeśli tam w ogóle jest mój dom.
- Oczywiście kochana i możesz tu mieszkać ile tylko zechcesz, nawet pozwalam ci zostać u mnie na stałe - mówiła przytulając Jessice.

   Po dłuższej chwili pocieszania przyjaciółki, Vic pobiegła na górę, żeby pościelić łóżko w pokoju gościnnym. Wyjęła z szafy ręcznik, granatowy szlafrok i bawełnianą pidżamę, którą Jess zostawiła wraz z innymi ubraniami po jednej z ich wspólnych wycieczek do Nowego Jorku.
- Nie musiałaś tego robić - powiedziała już prawie swoim głosem Jessica opierając się o ścianę jednego z pokoi w domu przyjaciółki, która miała kolor kawowy. Na środku stało jasne, dwuosobowe łóżko z zielonymi poduszkami i kołdrą. Pod oknem znajdowała  się komoda, a w prawym rogu wazon z dekoracyjnymi gałęziami, pomalowanymi w różne kolory, aby ożywić wnętrze.
- To nie był żaden problem. Weź te rzeczy i możesz iść do łazienki - mówiła podając jej przygotowane przedmioty.
- Dziękuję, nie wiem co bym bez ciebie zrobiła. Jesteś taka kochana.
- Nie jestem – machnęła ręką. – Idź już, a potem połóż się spać. A właśnie, mam do ciebie jedną prośbę.
 Dziewczyna odwróciła się i spytała:
- Jaką?
- Nie myśl o tym co się stało, nie chcę, abyś cierpiała.
- Nie będę, spróbuje zapomnieć. Nie chcę, aby moja bujna wyobraźnia to wykorzystała, a ja nie będę mogła spać, choć nie wiem, czy opłaca się kłaść o tej porze – uśmiechnęła się i wskazała na zegarek, który wskazywał piątą rano.
- Jesteś zmęczona, więc musisz odpocząć – wypchała blondynkę na wąski korytarz z tapetą na ścianach. Miała ona beżowy kolor i czarne wzory kwiatów w różnych miejscach.
- No dobrze. To pójdę, umyję się i w tym czasie wymyślę jakąś historię, która zajmie moje myśli na pewien czas.
- Zrób tak - przyznała jej rację, a po chwili dodała. - Czy jutro, a raczej dzisiaj, jak wstaniesz dokończysz mi swoją opowieść, którą przerwał nam nieoczekiwany dzwonek?
- A ty powiesz mi kto dzisiaj tak późno cię odwiedził? Co to za chłopak?
- Skąd wiesz, że chłopak? - spytała chytrze.
- No cóż, słyszałam męski głos...



**** **** **** **** ****

Kolejny, czyli czwarty, rozdział już mam. Jak napisałam po prawej stronie jutro rano, może koło południa, dodaje kolejny. Widzę już jak wiele mam wyświetleń i bardzo za to dziękuje. Nie spodziewałam się ich w tak krótkim czasie. :)
Chciałabym Was prosić, jeśli możecie, przekażcie link mojego bloga swoim znajomym, aby krążył po świecie oraz byłabym szczęśliwa za odrobinę więcej komentarzy.

Jeśli czytasz <=> skomentuj <=> a na pewno zobaczysz moją radość i chęci do działania ;-)

Mogę do tego wyznać, że wymyśliłam jak zakończę tego bloga, ale chwilowo tego nie wyjawię, bo byłoby nudno. Mam mnóstwo weny i wspaniałych pomysłów, więc na pewno nie pożałujecie, że się tu znaleźliście.

A widzieliście już trzeci rozdział? :)

Manka ♥

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Obserwatorzy